-No no co tam pichcisz ?-zapytałam Michała.
-A omelty -uśmiechnął się
-Omom pychotka,już gotowe?-zaśmiałam się.
-Już chwileczkę.-odpowiedział.
Po chwili siedzieliśmy przy stole i wcinaliśmy śniadanie .Następnie wzieliśmy się za sprzątanie,nie było tego dużo więc szybko się uwineliśmy.Siedzieliśmy właśnie przed telewizorem,gdy ktos zadzwonił do drzwi,poszłam otworzyć,tak jak Krzysiek obiecał zjawili się.
-Hej to my jesteśmy-powiedział na samym początku.
-No siema ,właźcie.
W pomieszczeniu znajdowała się już cała rodzinka Ignaczaków.
-To ja zostawiam dzieci i lecę,Iwona przyjedzie po nie w poniedziałek ok?
-Ok
-Tylko uważaj na nie bardzo proszę
-Igła to nie są już małe dzieci ,dam radę.-wypychałam go za drzwi.
-Tylko bądźcie grzeczne.Papa-pomachał im na pożegnanie.
-No nareszcie myślałem ,zę już nie pójdzie-westchnął Seba,a my wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Jedliście coś?-zapytałam.
Pokręcili przeczącą głową
-Jak zwykle ,Igła to by sam macior napchał ,a dzieciom to juz nic -zaśmiałam się.
W jednej chwili ruszyłam do kuchni i zrobiłam dzieciakom jeść.Jadły,aż im się uszy trzęsły.
-Hmm co powiecie na fantazje?-zapytał smyków Michał.
-Takk!-krzyknęły równocześnie.
-To ubierać się.-powiedział Kubiak
-A ciocia też z nami idzie?-zapytała Dominika.
-A ciocia chce?-tym razem zwrócił się z pytaiem do mnie.
-A czemu nie.?-rzekłam.
Po chwili wszyscy bylismy gotowi do wyjście.Przybraliśmy się,bo wyglądaliśmy tragicznie,ja zaczesałam Domi,bo jak zwykle Krzysiek czasu nie miał.Seba i Dominika wyjęli rzeczy z torby i się przebrali,ja z Michałem uczyniłam to samo.Wyszliśmy i po 30 min. byliśmy na miejscu.Dzieci bawiły się cudownie,podobało im się to,ja zaś z towarzyszem siedziałam przy stoliku i piliśmy kawę.
-To co następne?-zapytał.
-Hmm nw może kręgle?
-Ooo świetny pomysł.-rzekł
-Ale przecież wiesz,że ty nie musisz ze mną tu siedzieć ?-zapytałam
-Tak wiem,ale chcę.
Po tych słowach wstał i stanął obok,uczynił to samo,nagle przeżucił mnie przez ramię i zaczął biec w kierunku basenku z kulkami.Zaczełam się ruszać,wiercić,ale zbyt mocno mnie trzymał
-Kubiak !! Puszczaj!-krzyczałam
Wszyscy się na nas patrzyli,wstyd jak cholera.Po chwili wrzucił mnie do niego ,ale się potknął i również do niego wpadł.Śmialiśmy się dość głóśno,zaraz dołączyły do nas smyki.Pobawiliśmy się jeszcze ,ale się skończyło,następnie poszliśmy na kręgle.Tam też nie obeszło się bez śmiechu,jak nie Michał upuścił sobie kulę na nogę,to ja ,dzieciaki to się z nas tylko śmiały.Po skończonych kręglach wybraliśmy się na lody.Szliśmy przez park i robiliśmy zdjęcie,na chwilkę usiedliśmy na ławkę.Gdy chciałam wstać to nie mogłam ,popatrzyłam na kolaach leżała głowa Dominiki,która usnęła.
-Czekaj ja ją wezmę.-powiedział Kubiak,po czym wziął dziewczynkę na ręce .
Ja natomiast tylko się uśmiechnęłam.Szliśmy kawałek,gdy Seba zaczął jeńczeć.
-Ciociu nogi mnie już bolą.-mówił
-No ja ciebie juz nie wezmę.-rzekł Misiek.
-Wskakuj.-powiedziałam po czym kucnęłam aby chłopak mógł wskoczyć mi na barana.Po chwili byliśmy domu,Michał położył dziewczynkę do pokoju ,natomiast Seba poszedł na TV,ja zarałam się za kolacje,przy której pomógł mi Dziku.Postawilismy na rybę z frytkami.Własśnie obudziła się mała myszka i zjedliśmy kolację.Seba był jakiś dziwny,zawsze tyle mówił,a dzisiaj nic.Po skończonej kolacji udalismy się do salonu,ale chłopiec wybrał pokój,poszłam za nim,zamknęłam drzwi i usiadłam obok.
-Ej Sebuś co się dzieję.?-zapytałam troskliwie
-Niic ciociu.-odpowiedział wymuszając uśmiech.
-Przecież widzę mnie nie oszukasz .Więc?
-Wiesz ciociu jak to jest być na drugim torze?
-No,chodzi ci o to ze być na boku tak?
-Dokładnie.
-Tak wiem.Ale co się stało?
-Bo w domu cały czas jest temat Dominiki,jaka to ona słodka i piękna,co ona zrobiła i tak dalej,wiesz to takie wkurzając,a co najlepsze to zabwsze byłem taty ulubieńcem,a teraz to tylko czas ma dla Dominiki,mama tak samo.Chciałbym się nacieszyć nim jak jest w domu,ale on nigdy nie ma dla mnie czasu,jak nie mecze to zachcianki siostry i tak w kółko.-powiedział przygnębiony.
-Wiem jak to jest -powiedziałam i go przytuliłam
-A skąd?-zapytał.
-Bo wiesz jak byłam malutka to podobnie miałam.
-Aha.-odparł.
-Seba wiesz tato was bardzo kocha,ma taką pracę i nie zawsze ma czas .
-A nie może jej zmienić
-A ty co byś chciał robić ? Jaką mieć pracę?
-Hmm no być policjantem.
-A czemu ?
-Bo lubię.-uśmiechnał się lekko.
-Widzisz tatuś też bardzo kocha,to co robi,nikt mu nie karze wyjeżdzać na lata,miesiące,tylko go czasem nie ma,ale on oboje was bardzo kocha.
-Dominike więcej.-dał swoje pięć groszy mały.
-Nie prawda,Oboje tak samo,tylko spędza z nią więcej czasu ,bo jest mniejsza i on wie,że ty jesteś dużym mężczyną i zrozumiesz,on wie że gdy go nie ma ty mame i Dominikę obronisz.-uśmiechnęłam się.
-Tak myślisz?
-Tak .
-Dziękuję ciociu.
Chłopiec pocno mnie przytulił.Nagle do pokoju wpadła Dominika.
-Chodzcie zobaczcie jak wujek Michał tańczy.-krzyknęła
Zerwaliśmy się na równe nogi i ruszyliśmy do salonu.Rzeczywiście znajdował się tam Kubiak,który wywijał jak szalony.W tale leciała piosenka ,którą Michał śpiewał.Zaraz wszyscy się dołączyliśmy i krzycżeliśmy Ale Ale Aleksandra!.Totalnie zmączeni,wykapani,poszliśmy spać.
Niedziela,rozpoczęła się jak zwykle śniadanie,Tv i obiad.Stałam w kuchni i smażyłam kotlety,a Michał je panierkował.
***
Wzięłam za rękę Sebę i udałam się do pokoju.
-Seba ,może rozbimy tak ,aby ciocia z wujkiem się pocałowali co ?
-No dobra.
-To chodź będziemy wokoło nich biegać aż wpadną na siebie.--
-Ok.
I ruszyliśmy.
***
Dzieci zaczęły wokół nas biegać jak opętane,uspokojenie ich nic nie dało,nagle potknęłam się oparłam się o blat ,a Kubiak nie fortunnie znalazł się przedemną.Nasze twarze dzieliły milimetry,cały czas patrzyliśmy sobie w oczy ,po chwili zacżeliśmy się zbliżać do siebie,aż nasze języki się spotkały.Ten jego nieziemski smak ust.Ujął moją twarz swoimi brudnymi rękami,ale wtedy nie przeszkadzalo mi to .Całował tak czule i namiętnie ,po skończonej czynności popatrziliśmy na siebie
-Przepraszam.-powiedziałam.
-Ja też.
***
-No udało się -powiedziałm do Seby.
-No super-rzekł
Po czym poszliśmy się bawić,a następnie zjeść
***
Reszta dnia minęła nawet w miłej atmosferze.Poniedziałek również,z samego rana przyjechała Iwona po dzieci.Ja udałam się na trening tak ja i mój współlokator.Następnie wróciliśmy do domu i usiedliśmy na kanpie.
-Przepraszam to nie powinno miec miejsca-zaczął
-To ja przepraszam.-rzekłam
-Zapomnijmy o tym ok?-zapytał.
-Dobra .
No i tak zakończył się kolejny dzień.Dni mijały bardzo szybko,i wszystkie tak samo,nawet nie spodziewałam się ,że to już początek czerwca .
I ja 12? Mam nadzieję,że może być .Do następnego :p