Strona Główna

sobota, 27 września 2014

71.

Ociągnęłam Michała na bok nie ukazując ,że jestem zła. Liczył pewnie na całuca albo coś innego . Co tylko facetom w głowie,ale nie ze mną te numery.
-Ty kablu jebany!-warknąłam.
-O co chodzi?- zapytał zdziwiony.
-Po co mówiłeś Krzyśkowi,że nie wzięłam leków?- zapytałam z wyrzutem.
-A co ? Mnie nie posłuchałaś. To może jego byś posłuchała? Kaśka to było tylko dla twojego dobra. Już parę razy minęłaś się z nieprzyjemnymi sytuacjami.- rzekł
- Nie musisz się obchodzić ze mną jak z jajkiem. A te sytuacje to mój problem. I nie musisz się martwić-powiedziałam zdenerwowana.
-Właśnie,że nie tylko twój. I będę się martwić bo mi na tobie zależy . Kocham cię Kaśka.- chciał mnie przytulić,ale się odsunęłam. Sama nie wiem czemu. Może to z powodu nerwów,ale muszę przyznać,że zrobiło mi się ciepło na sercu gdy powiedział,że mnie kocha i ,że zależy mu na mnie.
-W dupie mam twoją miłość!-krzyknęłam i pobieglam do hotelu. Odwróciłam się by sprawdzić czy Misiek biegnie za mną. Nie biegł ,stał ze wzrokiem wbitym we mnie. Czemu to powiedziałam ? Przecież on chciał dobrze.
Ze łzami w oczach weszłam do pokoju. Wzięłam prysznic ,który troszeczkę mnie odprężył . Położyłam głowę na poduszce i zamknęłam oczy. Jednak na próżno. Cała roztrzęsiona wzięłam strzykawkę i wbiłam sobie w żyłę, zarzywając lek. Zdenerwowana wyszłam na pole i opakowanie po lekach zabrałam ze sobą. Udałam się do towarzystwa.
-Patrz-pokazałam Krzyśkowi opakowanie po lekach i rzuciałam je w ogień- Nie jestem dzieckiem.
Po chwili wróciłam spowrotem do łóżka. Nałożyłam słuchawki na uszy i próbowałam się zrelaksować. Po dłuższym czasie, poczułam jak ktoś bierze poduszkę na której miałam kawałek głowy.
-Co ty robisz?-zapytałam.
-Biorę rzeczy nie widzisz?- powiedział oschle.
-Czemu?- zadałam kolejne pytanie.
-Masz w dupie moją miłość . To co ja tutaj z tobą robię.?!-zdenerwował się.
Dopiero teraz dotarło do mnie co wcześniej powiedziałam.
-Misiek...
-Nie Kaśka nie ma Miśka.- rzekł.
-Michał ja cie przepraszam. Wiem co powiedziałam i bardzo żałuję,ale spróbuj zrozumieć też mnie.
-Kaśka codziennie próbuje,ale zrozum też,że przez swoje zachowanie możesz zniszczyć sobie życie.
-Przepraszam- rozkleiłam się.
Misiek widząc moją skruchę mocno mnie przytulił i cmoknął w głowę.
-Już dobrze. Nigdy więcej takich numerów jasne?- zapytał.
-Pewnie- sztucznie się uśmiechnęłam .

*****
I jak podoba się? :D

piątek, 19 września 2014

70.

Usiadłam obok trenera na trawniku . Wyglądał na jakiegoś smutnego.
-Co się stało?-zapytałam.
-O Kasia.-zauważy£ mnie .
- Co się stało ?- ponagliłam pytanie.
- Mamy nową zawodniczkę i nowego trenera- sztucznie się uśmiechnął i ppdkreślił ostatnie słowa.
-A aa o to chodzi.- pokiwałam głową.
- Nowy trener nowe możliwości -powiedział- nowe zainteresowanie i sympatie.
-To nie znaczy że ja pana zastąpie.- odparłam stanowczo.- Od samego początku pan mnie wspierał.
-Kasiu...
-Nie Kasiu. Tylko tak. Jeżeli pojawił się pan Jacek to nie znaczy że ja pana odrzucę. Wprost przeciwnie. Udowodnię ,że nie jest £atwo zdobyć moją sympatię.
-Kasiuu.. jesteś dla mnie jak córka , której nigdy nie miałem.- powiedział,a mi zrobiło się ciepło na sercu.
Mocno go przytuliłam i westchnęłam głęboko.
-Dziękuje.-rzekł.
-No a teraz głowa do góry i idzie podbijać Japonię.-powiedziałam entuzjastycznie.
-Wiesz co mnie najbardziej boli?
-Nie...
-To że nie powiedziałaś mi,że jesteś chora.
Zamurowało mnie. Skąd on o tym wiedziałv
-Skąd pan wie ?-zapytałam.
-A jak myślisz?
-Krzysiek?j pokiwał twierdząco glową.
- Z tobą na początku nie szło rozmawiać.-odparł.
-Wiem i jestem mu za to wdzięczna.
-To dobrze.-rzekł.
-Dziękuje , bo wiem że w tym całym kontrakcie Dagy maczał pan palce.- uśmiechnęłam się.
-Ależ proszę, może z jedną zawodniczką będziesz normalnie rozmawiała.- zaśmiał się
-Może ma pan rację.
Po chwili wstaliśmy i dołączyliśmy do grona znajomych. Micha£ próbował się dowiedzieć o czym rozmawialiśmy,ale jego starania były na próżno. W tej samej chwili za rekę na bok pociągnął mnie Igła.
-Co chcesz?-zapytałam.
-Wzięłaś leki?-zadał mi pytanie.
-Tak-odparłam.
-Nie kłam-warknął.
-Nie kłamie- rzekłam lekko zdenerwowana.
-Kaśka mnie nie oszukasz.
-A niby skąd to wiesz?-zapytałam. Cisza. Micha£ mu powiedział.
-Co Kubiak ci się wygadał.?
-Nawet jeżeli to nie zmienia faktu,że powinnaś je wziąść!- powiedział stanowczym głosem.
-Nie jestem dzieckiem ! Nie będziesz mi mówił co mam robić!

****
Jak podoba się? :D

czwartek, 11 września 2014

69.

-Ej  ja siedzę z Miśkiem.-oburzyłam się gdy zobaczyłam ,że Zibi usiadł w autobusie obok mojego chłopaka.
-Dobra dobra, masz tego swojego kocura-machnął nad nim rękom i usiadł za nami.
- Mój kocur-musnęłam wargi Michała.
Obecnie jesteśmy w Japonii i jedziemy do hotelu ,gdzie mamy być zakwaterowani. W czasie podróży dużo śpiewaliśmy i się wygłupialiśmy. W tej samej chwili autokar się zatrzymał. Wszyscy byli zdezorientowani bo niee byliśmy na miejscu. Postanowiłam podejść do trenera i zapytać o co chodzi.
Po chwili w autobusie znalazły się osoby ,których najmniej się spodziewałam.
-Dzień Dobry.-przywitał się pan Bogdan.
-Dzień dobry.-odpowiedziałam.
Cały czas patrzył na mnie z wyższością. Nie lubiałam tego i nie lubię.
-Dziewczyna spod latarni ,która nic w życiu nie osiągnie. Dziękuję-ukłoniłam się przed nim.
To właśnie on w Rzeszowie sprawił,że znów uciekłam. U niego zawsze byłam śmieciem . Dziewczyną ,która sie puszcza. Nie nawidzę go . Po co on tu przyjechał?
Następnie przedemną zjawił się już bardziej mile widziany gość. Pan Jacek. Uwielbiałam tego człowieka. Był całkowitą przeciwnością Bodzia. Zabawny ,zboczony a przede wszystkim opiekuńczy. Od razu rzuciłam mu się na szyję i mocno przytuliłam.
-Będę teraz twoim drugim trenerem - puścił mi oczko.
-Naprawde?- zapytałam nie dowierzanie.
-Tak.-odparł,a ja ponownie go przytuliłam.
"Moim" ostatnim gościem była Daga. Jak tylko ją zobaczyłam zaczęłam krzyczeć i piszczeć. Nie mogłam w to uwierzyć. Jejku jak ja się za nią stęskniłam.
-A ja będę z tobą grać- rzekła.
Kolejna niespodzianka ,która nie obeszła się bez fali radości.
-Czyja to sprawka ?-zapytałam.
-Nie ważne- odpowiedział pan Jacek.
-Powiedzcie.- prosiłam.
-Nie -rzekł stanowczo.
-Chodź siadać. -pociągnęłam Dagmarę za rękę.
Przedstawiłam każdemu moją przyjació£kę.
-Bartuś może usiąść obok ciebie ?- zrobiłam maślane  oczka, gdyż chciałam aby siedziała obok mnie.
-Pewnie- odparł.
Przez resztę drogi nie zamieniłam z Dagą,ani słowa gdyz iż była bardziej zajęta Bartkiem niż mną. Kurde !
Po długim czasie byliśmy na miejscu.
Zjedliśmy i udaliśmy się do swoich pokoi ,a następnie na grilla. Jednak jedna sytuacja nie dawała mi spokoju.

*****
Cześć i czołem. Podoba się? wiem trochę przeszkoczyłam ale to tylko dlatego że nie miałam pomysłu na wcześniejszy "czas".

czwartek, 4 września 2014

68.

-W jaki niby sposób go zniszczyłam ?-zatrzyma£am ją.
-On chciał mnie zabić-mówiła,a ja patrzyłam na nią jak na wariatkę.- Nie mógł znieść myśli ,że go zostawiłaś, myślał,że to ja cie nabuntowałam. Zgwałcił mnie własny brat . Potem jak dotarło do niego co zrobił,chciał się powiesić. Odratowali go . A ja ? Nikt się mną nie przejmował. Wtedy przechodził na tą cholerną drogę i wystarczyło dać gazu.
Nie mogłam w to uwierzyć. Czy wszyscy ludzie z jakimi się spotykam są choży umysłowo.? Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z sali. Swoje kroki skierowałam do łazienki, przy tym zawadzając o kogoś. Powiedziałam pod nosem nie chciane sory i zamknęłam drzwi za sobą. Usiadłam na sedesie i schowałam głowę w dłonie.
Łukasz , Tomek , Paweł a co teraz Michał okarze się takim psychopatą? Nie to nie jest możliwe. Posiedziałam jeszcze chwilę w takiej pozycji ,a następnie umyłam ręce i nakleiłam na twarz uśmiech. Wyszłam z łazienki. Obok mnie szybko znalazł się Michał.
- Co się stało?-zadał mi pytanie.
-Nic-odparłam ze sztucznym uśmiechem.
-Kasia wchodziłaś do łazienki roztrzęsiona i nic się nie stało tak ?- zdenerwował się
Wkurwia mnie ta jego ciekawość. Poprostu mnie irytuje tym. To jest moje życie ,a nie jego.
-Daj mi święty spokój!- krzyknęłam i wróciłam spowrotem na salę.
Postanowiłam ,że będę się dobrze bawić. Misiek się ofuczył. No to super,ale ja nie zamierzałam go przepraszać. Usiedliśmy obok siebie i wpatrywaliśmy w tańczących ludzi. Nagle w głośnikach usłyszeliśmy swoje imiona.
-A teraz dedykujemy piosenkę Michałowi i Kasi . Zapraszamy na parkiet- rzekł pan z orkiestry.
Spojrzeliśmy na siebie, w tej samej chwili Misiek złapał mnie za rękę i pociągnął na salę. Mocno mnie przytulił i zaczęliśmy się kołysać w rytm muzyki.
-Przepraszam- szepnęłam.
-Nic się nie stało.-odparł.
-Kocham cię- spojrzałam na niego.
-Ja ciebie bardziej.- pocałował mnie w czubek głowy ,a ja uśmiechnęłam się.

Po weselu wróciliśmy do swojego normalnego codziennego życia. Treningi mecze. Judyta jak narazie nic się nie odzywała. I ciesze się . Parę razy dzwonił także £ukasz ,ale nie odbierałam . Z Michałem jest cudownie .
-Co jemy na kolację?-zapytałam.
-Zapiekankę-odparł bez namysłu.
-Gruby będziesz-zaśmiałam się.
-Nie bardziej niż ty !- powiedział.
-O ty!
-Też cię kocham małpo.- musnął moje wargi.
-Uwielbiam cię.

****
Nie wiem jak teraz będę dodawać rozdziały. Pierwszy tydzień a ja już zawalona nauką. Od 7 do 16 w szkole . Masakra :/
Podoba sie? Do nastepnego :D