Strona Główna

środa, 20 sierpnia 2014

63.

Jakimś cudem udało mi się przeżyć. Bogu niech będą dzięki. Usiadłam na masce i przejechałam kawałek. Serce zaczęło mi szybciej bić. Przestraszyłam się,że już nie będę żyć. Szybko zesz£am z maski i bieg£am dalej. Krzysiek zerwał się i biegł za mną. W końcu mnie dogonił.
-Jak mogłeś?! Jak mogłeś mnie kupić?!- wrzeszczałam przez łzy.
-Nie kupiłem cię.!- odparł spokojnie,próbując mnie przytulić,lecz go odepchnęłam.
- Wszystko wiem.!Nie k£am!-krzyknęłam.
-Nic nie wiesz.!- odparł.
-To może mi powiesz?!-zapytałam zdenerwowana.
- Twoja mam dzień przed śmiercią przyła do mnie ,i dała mi te zasrane pieniądze. Nie chciałem ich ,ale wziąłem i przelałem na twoje konto. -rzekł.
-Nie wierzę ci!- wrzasnęłam i pobieg£am dalej.
A Igła co zrobił? Pobieg£ za mną. Nie miałam gdzie uciec, znał wszystkie moje kryjówki. Odwróciłam się by sprawdzić czy biegnie za mną. Biegł. Jednak po chwili zniknął mi z oczu. Zatrzymałam się. Serce mocniej ścisnęło. Cała zaczęłam.się trząść. Krzyśka potrącił samochód leżał nie przytomny na drodze. Jak sparaliżowana podbiegłam do niego.
-Krzysiek- ruszałam nim jednak brak reakcji.
Ponaglałam próby jednak nic. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam po karetkę. Po jedługim czasie byli już na miejscu. Obraz,który ukazywał nie przytomnego Krzyśka na noszach by£ rozmazany. Nie docierały do mnie żadne słowa ,najmniejszy szept, najgłośniejszyk huk. Nic . Kompletnie nic.

-Przepraszam pani jest kimś z rodziny ?-zapytał ratownik medyczny.
I co miałam powiedzieć.
- Tak jestem siostrą.- powiedziałam przez łzy.
-Chce pani jechać z nami ?- zadał kolejne pytanie.
Pokiwałam twierdząco głową i wsiadłam do karetki.
Ratownicy podłączyli go do różnych urządzeń,ja zaś siedziałam jak w osłupieniu i im się przeglądałam. Łzy wciąż nie ustały.
Po nie długim czasie byliśmy w szpitalu. Krzyśkiem zajął się lekarz. W tym samym momencie zadzwonił do mnie Kubiak. Nie chętnie odebrałam.
-Gdzie wy jesteście ? Czemu tak wybiegłaś?-zapytał na wstępie.
-Jesteśmy w szpitalu.- odparłam pociągając nosem.
-Co ?!Co się stało?!-wrzasnął przestraszony.
- Krzysiek miał wypadek.-rzekłam.
-W którym szpitalu ?-zapytał.
-Na biskupińskiej.
-Zaraz tam będę.
Wzięłam telefon do ręki i usiadłam na krześle. Czekałam na lekarza. W końcu się pojawił.
-Panie doktorze co z Krzyśkiem?- zapytałam wstając na równe nogi.
-Kim pani jest?
-Siostrą.-odparłam.
-Stan pana Ignaczaka nie jest zbyt dobry. Ma dośc sporo urazów. Połamane żebra i właśnie musimy go zoperować.- rzekł.
-Jak to zoperować.!?- zapytałam po chwili,
- Musimy usunąc śledzionę.- odpowiedział.
Schowałam twarz w rękach i usiadłam na krześle. W głębi duszy modliłam się,aby wszystko poszło jak należy. Aby Krzysiek był wśród nas.
W tej samej chwili obok mnie znalazł sie Michał z całą rodziną Ignaczaków. Zadawali dużo pytań. Brzmiały one jak oszczerstwa. Przynajmiej dla mnie. Zatkałam uszy rękoma i kołysałam się w przód i w tył. Dobiegły do mnie jedynie słowa ciotki Kryśki " To twoja wina. Nie daruje ci jak on umrze" . Tak to moja wina . To przeze mnie Krzysiek tu leży. To przeze mnie kolejny raz spiepszył sobie życie.  Michał usiadł obok mnie i mocno przytulił.
Nareszcie operacja się skończyła. Mogliśmy do niego wejść. Tylko po kolei. Pierwszo weszła Iwona,a potem rodzice. Ja zostałam na sam koniec.  Usiadłam na krześle i wzięłam jego dłoń do ręki.
-Wierzę ci. Wierzę,że mnie nie kupiłeś. Że te pieniądze są na moim koncie. Czy tylko teraz nie jest za późno. ? Przepraszam. Za wszystko. Kocham cię - zamknęłam oczy. Jednak szybko je otworzyłam , bo dźwięk maszyny mnie zaniepokoił. Popatrzyłam na monitor. Linia pozioma. W sali pojawili się lekarze,zaczęli go reanimować. Nie chciałam wyjść. Michał mnie próbował wyciągnąć siłą. Krzyczałam. Sztuczne oddychanie nic nie dawał.
-Krzysiek . Błagam ratujcie go !-krzyczałam.
-Chodź.- ciągnął mnie Misiek.
Kątem oka widziałam jak Krzysiek podkakuje . Pod mocą pistoletow. Raz, nic, dwa, nic dopiero za trzecim razem udało się. Zaczął oddychać.
Wysz£am na korytarz. W myślach dziękowałam Bogu ,że nie zabrał mi go ,że jest jeszcze z nami. Zrobiło mi się słaba. Oddech coraz płytszy. Obraz coraz bardziej się zamazywa£. Przytrzymywałam się ściany. Nie wzięła leków. Nie mam ich przy sobie. Po chwili straciłam już przytomność. Obudziłam się dopiero po wszystkim byłam podłączona do kroplówki i innych urządzen.  W mojej sali była także część rodziny. Odwróciłam głowę w drugą stronę i milczałam . Byłam temu wszystkiemu winna. Odciąć się od świata. Zamknąc się w sobie. Raz na zawsze.

******
I jak podoba się ? :D
Do następnego :D

6 komentarzy:

  1. już się bałam, że uśmiercisz Krzyśka... dawaj szybko następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że z tymi pieniędzmi to nie może być tak, jak się wydaje. Kurde, że ten Krzysiek miał wypadek! ;/ Biedna Kaśka. Ciągle spotyka ją coś złego. I jesze jej też sie zdrowie pogorszyło ;/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Łooo! ;o Co tu się dzieję? Oby wypadek Krzyśka nie zrujnował mu kariery! ;c A co do Kaśki to mam mieszane odczucia. Według mnie to jej wina, no bo Krzysiek by tyle lat udawał? Dlaczego ona nie pomyślała logicznie i nie uwierzyła Igle? Dlaczego znowu zrobiła z siebie ofiarę losu?
    Dodawaj szybko bo nie wytrzymam! :D
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ale sie porobiło ;// Mam nadzieję ze wszystko będzie dobrze i sie pogodzą.

    do następnego. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ile tu dramaturgii. Mam nadzieję, że z Igłą będzie okej! Oby się pogodzili z Kaśką.

    OdpowiedzUsuń